Czasami wystarczy zdecydować się na pierwszy krok, by zacząć spełniać marzenia.
Klementyna boi się marzeń o własnej cukierence, choć w wyobraźni widzi już miejsce, w którym każdy będzie mógł się poczuć jak w domu. Tymczasem niespodziewany splot wydarzeń sprawia, że jeszcze raz będzie musiała zastanowić się, czego tak naprawdę pragnie. Na szczęście mała Dobrochna coraz częściej zadaje jej przenikliwe pytania, a najlepsza przyjaciółka Imka pomaga patrzeć na życie przez różowe okulary. Tylko babka Agata tęsknie wygląda przez okno i spogląda na drzwi. Ale pewnego dnia i do niej zapuka los.
W swojej nowej powieści Magdalena Kordel przypomina nam, że nigdy nie jest za późno na cuda, a życie potrafi zaskakiwać nawet tych, którzy stracili nadzieję.
UWAGI:
Na okładce: Cudami trzeba się opiekować, a o marzenia trzeba dbać.
Rok 1944. Młoda Tess DeMello niespodziewanie zrywa zaręczyny z ukochanym mężczyzną i wyprowadza się z Baltimore do Hickory, małego miasteczka na południu Stanów Zjednoczonych, aby tam poślubić człowieka, którego widziała tylko jeden raz w życiu. Nowe otoczenie - teściowa, młoda szwagierka, przyjaciele domu, a także mieszkańcy Hickory - nie odnosi się przyjaźnie do obcej, która pojawiła się całkiem nieoczekiwanie i sprzątnęła jedną z najlepszych partii w mieście, bogatego właściciela fabryki mebli. Henry Kraft jest człowiekiem skrytym i melancholijnym, a po cichym i skromnym cywilnym ślubie małżeńskie życie młodej pary w zasadzie nie istnieje. Tess szybko zaczyna rozumieć, że wpadła w pułapkę bez wyjścia, tym bardziej że odchodząc, spaliła za sobą wszystkie mosty, a jej matka niedawno zmarła. W gęstniejącej atmosferze niechęci i sekretów życie wkrótce staje się nie do zniesienia.
Kiedy w regionie wybucha epidemia polio, mieszkańcy Hickory zbiorowym wysiłkiem w ciągu zaledwie pięćdziesięciu czterech godzin uruchamiają w swoim mieście specjalistyczny szpital. Tess, dyplomowana pielęgniarka, wbrew woli męża zgłasza się do pracy i wśród pacjentów, przeważnie dzieci, na nowo odnajduje sens życia. Tymczasem postępowanie Henry’ego z dnia na dzień budzi w niej coraz więcej podejrzeń. Czy zdoła wyjaśnić tajemnice swojego małżeństwa i wyprowadzić swoje życie na prostą?
UWAGI:
Na stronie tytułowej i okładce: Prószyński i S-ka. Na okładce: Kobiety to czytają! Na okładce: Jeden błąd, jedna pamiętna noc i życie Tess DeMello zmienia się na zawsze.
Trzy pokolenia, dwie historie, jeden wspólny los.A prawda?... Prawda nie poddaje się tej prostej arytmetyce.Anna Matkowska i Marcin Zieliński zaczynają nowe życie. Razem będą zapisywać czystą kartę ich połączonej przyszłości. Podczas przyjęcia zaręczynowego okazuje się jednak, że ta karta już była w użyciu - jest sfatygowana, wypełniona drobnym maczkiem, ze skreśleniami, kleksami i znakami zapytania. Nie oni robili te zapiski - historia zaczęła się wiele lat wcześniej, podczas wojny, kiedy los połączył ich dziadków.Rodzina jest jak niedoczytana książka: czasem przypomina nudną lekturę, poznawaną z musu; bywa, że okropności fabuły wywołują łzy lub strach paraliżuje przed przewróceniem kolejnej strony. Jeśli jednak zaczęło się czytać, chce się dobrnąć do końca.W tej historii - rodzinnej, niedoczytanej księdze - jest wszystko: szaleńcza miłość, równie szalona zazdrość, tajemnice, kłamstwa, przemilczenia, lęki i nadzieje. Wszystko, prócz zakończenia - bohaterowie muszą sami je napisać.
UWAGI:
Kontynuacja powieści pt.: Miłość warta wszystkiego.
Czerwona koperta bez nazwiska i adresu. Skąd się tu wzięła z samego rana? Galop myśli i pulsowanie w klatce piersiowej. Chwilę się waham, ale otwieram. Koronkowe stringi i biustonosz. Uśmiech ulgi, dawno nie dostałam od męża prezentu bez okazji. Satynowy komplet jest piękny, delikatny w dotyku. Ale zaraz, czemu stanik jest o trzy numery za duży? Przecież Adam zna mój rozmiar. Serce bije mi coraz szybciej. Już kiedyś to przeżyłam. Staram się oddychać powoli. To na pewno pomyłka. Niemożliwe, żeby to była ona. A co, jeśli wróciła i tym razem zechce odebrać mi córkę? A następnego dnia, gdy piekę z Amelką muffinki, na stole wibruje telefon. "Nie zasługujesz na to, co masz". I już wiem, że zaczęło się najgorsze.